DZIECI – Wysokie wykształcenie – krótkość czasu

      Pytanie (1910) Jak dalece Badacze Pisma Św. powinni kształcie swoje dzieci, wiedząc o krótkości czasu, to jest między teraźniejszym czasem, a czasem ucisku, a także mając na wzglę­dzie i to, że przy wyższym wykształceniu jest skłonność do nie­wiary, modernizmu i agnostycyzmu? Czy brat radziłby dać zwy­kłe wykształcenie muzyki?

      Odpowiedź Moją myślą, drodzy przyjaciele jest, że dla większej liczby dzieci byłoby lepiej nie przechodzić wiele wyżej ponad zwykłe wykształcenie szkół normalnych. Nie słyszałem jeszcze o żadnym kolegium które mogłoby w rzeczywistości spra­wić im coś dobrego. Przypominam sobie pewnego młodzieńca, co przybył z Indii. Ojciec jego był Hindusem, przyjął chrze­ścijaństwo i, będąc prawdziwym chrześcijaninem, zapragnął przybyć do Ameryki i dać wykształcenie swemu synowi. Miał on łączność z kościołem metodystów, który prowadził misję w In­diach i udało mu się umieścić syna w kolegium metodyskim, gdzie po czteroletnim pobycie stracił zupełnie wiarę w chrze­ścijaństwo i naukę Pisma świętego. Z metodystycznego kolegium wyszedł skończonym niedowiarkiem. Następnie młodzieniec ten spotkał się z Badaczami Pisma Świętego. Pewnego razu został zaproszony na jedną z konwencji, lecz oświadczył, że nie ma pieniędzy na podróż, więc dano mu pieniądze potrzebne na dro­gę. Był na tej konwencji i do pewnego stopnia się zainteresował, lecz nie został przekonany, ponieważ stracił wiarę. Zapropo­nowano mu następnie, ażeby przestudiował dane mu sześć to­mów wykładów Pisma świętego, co tez uczynił, a w rezultacie oświadczył, że się raduje, iż ponownie znalazł Boga i Chry­stusa jako swego Zbawiciela.

      Pojechał on z powrotem do Indii, aby tam głosić Chrystusa z prawdziwego punktu zapatrywania.

      Ja bym nie ryzykował w tym względzie dziecka, które bym miłował i jestem pewny, że każdy rodzic powinien miłować swoje dzieci. Nie chciałbym dla mojego dziecka czynić nic ta­kiego, co mogłoby przyprowadzić go do utraty tego, co jest dla niego najlepsze, to jest jego wiary. Ja bym nie zgodził się, aby moje dziecko miało przechodzić wyższą szkołę, ponieważ i tam jak i do kolegiów dosięgną modernizm. Mają tam rów­nież książki, z których uczą ewolucji, to jest, że człowiek roz­winął się z małpy itp.

      Co się tyczy muzyki, to zależy od okoliczności, w jakich znajdują się rodzice i od zdolności dziecka. Jeżeli dziecko nie posiada chęci i zdolności do muzyki, to uważam za stratę czasu starać się wmusić w niego muzykę; lecz jeżeli dziecko posiada talent do muzyki, to myślę, iż byłoby właściwym uczyć go po­czątkowych zasad muzyki, bez względu czy miałoby ono za­miar kształcić się dalej lub nie. Jeżeli dziecko posiada talent i otrzymało pierwsze początki w muzyce, to talent rozwinie się później. Najwięcej kłopotu jest z tymi, co nie posiadając ta­lentu do muzyki, starają się talent stworzyć i często sprawiają przykrość swym sąsiadom.